sobota, 31 maja 2014

Rozdział 4

-Hej,już jestem.Dzięki za opiekę nad Lily-ten głos.TEN głos.TEN głos należący do Sophie.Spojrzałem na małą,a ta już wstała z pozycji siedzącej i pobiegła do drzwi krzycząc "Mama!".To...To nie jest chyba moja córka,prawda?Wstałem i ruszyłem w stronę drzwi.Stanąłem w framudze drzwi łączących salon z przedpokojem i patrzyłem na Lily tulącą się do Soph.Jak to możliwe?Przecież mała ma już trzy lata,a ja z Sophie nie widzieliśmy się już....Trzy lata...Chyba mnie nie zdradzała wtedy,prawda?Prawda.Soph taka nie jest.
-Sophie,możemy porozmawiać-zapytałem tym samym zwracając na siebie Jej uwagę.Spojrzała na mnie zdumiona,a zarazem przerażona.Spojrzała na małą,a następnie na mnie.
-Nie mamy chyba o czym rozmawiać Zayn-Jej ton jakim do mnie mówiła,sprawił mi ból.Mówiła do mnie chłodno.
-Wydaje mi się,że jednak mamy o czym-odpowiedziałem jej.
-Dzięki Dan nad opieką.Zadzwonię do ciebie później i wszystko ci wyjaśnię.Będziemy już lecieć.Chodź kochanie-nawet nie zauważyłem,że córka Sophie i prawdopodobnie moja jest już ubrana i w tym momencie wychodzi z domu trzymając w rączce rysunek,który razem rysowaliśmy i...Maskotkę,którą wygrałem dla Sophie  na  naszej pierwszej randce.Nie!To musi być moja córka...Zarzuciłem na siebie kurtkę i wyszedłem z domu za nimi.Dłonią przytrzymałem drzwi od samochodu,gdy brunetka je właśnie otwierała.
-Błagam,porozmawiajmy.Soph,ja wiem,że to MOJA córka-powiedziałem błagalnie.
-Nie mamy o czym Zayn,ale jak już musisz to przyjedź dziś do mojego mieszkania po dwudziestej na ulicy Queen Victoria Street 56.
-Będę-zapewniłem i pozwoliłem im odjechać.
                                                    ***
-Wejdź-powiedziała Soph wpuszczając mnie do środka.Ubrana była w getry w gwiazdki,biały luźną bluzkę.Zdjąłem buty,powiesiłem na wieszaku czarną skórzaną kurtkę...


Ciąg dalszy jutro;)
Oglądam X Factor,i jestem ciekawa kto wygra.Ja liczę na Martę Bijan,a wy?
Przeczytałeś=Komentarz!!!
I prośba,niech KAŻDY kto przeczyta rozdział zostawi komentarz bo nwm ile osób czyta mojego bloga,a jestem ciekawa;)

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 3

-Halo?
-Hej Dan,mam do ciebie prośbę.Mogłabyś się zająć Lili,tak na dwie lub trzy godzinki?Chcę złożyć papiery na studia,a nie chcę  Lily  ciągać w taką pogodę-powiedziałam zmieszana.
-Jasne!Nie ma sprawy.Chętnie się nią zajmę-odpowiedziała uszczęśliwiona.-To umawiamy się,że za godzinkę będziesz u mnie.
Ubrałam Lili w grube białe rajstopki,czerwoną sukienkę do kolan i tego samego koloru płaszcz.Biała czapeczka z dziurkami oraz na nóżki czarne buciki.Ja sama przebrałam się w czarne rurki,niebieską bluzkę z rękawem 3/4,czarny sweter i tego samego koloru botki na niewysokim obcasie.Z przedpokoju na szyję zarzuciłam granatowy szal i torebka i gotowe wyszłyśmy z domu.Kopia Malika śpiewała z tyłu piosenki lecące z radia.Po około piętnastu minutach byłyśmy pod domem Dan.Wyjęłam ją z fotelika.Podałam jej maskotkę,którego kiedyś dostałam od Mulata na naszej pierwszej randce.Złapałam za jej rączkę i ruszyłyśmy do drzwi."Oddałam" Lili dziewczynie Liama i sama pojechałam na uczelnie.
                                          ***
ZAYN
Podjechaliśmy do mieszkania Danielle,gdyż Liam zapomniał wziąć z domu nut.Poszliśmy w dwójkę(z Liamem jest tylko Zayn) z nią przywitać się z Dan.Liam zapukał i otworzył drzwi.
-Dan,to ja-krzyknął Li.
-Liam-zapytała głośno mulatka.Była...Zdziwiona i jakby przerażona?-O hej Zayn-przywitała się.Poszliśmy do salonu,a tam na środku bawiła się...Mała dziewczynka?Stała przy stoliku do kawy i rysowała na kartkach.Usadłem na kanapie tyłem do dziewczynki.Gdy tylko Li przyszedł do salonu stanął wryty.Spojrzał przerażony na mnie,a następnie na Dan.Czemu on jest przerażony?!
-Dan,możesz-poprosił,a raczej oznajmił.
-Zayn,zajmiesz się nią-zapytała.Co?Ja mam się zająć dzieckiem?Przecież ja mam dwie lewe ręce do małych osób.Podszedłem do małej i usiadłem obok niej.Mała bardzo przypominała mi kogoś,lecz nie mogłem sobie przypomnieć kogo.Po chwili spojrzała na mnie.Ona..Ona...Ona ma ten sam kolor tęczówek co ja.
-Jestem Zayn,a ty-zadałem jej pytanie drżącym głosem.
-Mam na imię Liliana,ale mamusia i inni wołają na mnie Lili.
-A ile masz lat?
Pokazała paluszkami liczbę trzy.
-Pomożesz mi narysować dla mamusi rysunek?
-Tak,więc co mam namalować?
-Dlewko.
-Czemu jesteś tylko ty i twoja mama?
-Bo ja nie mam taty.Mój tata jest kimś w świecie i mama nie chce mu popsuć plez to kaliely-powiedziała nie mówiąc "r".Pomogłem jej rysować.Polubiłem bardzo Lili.
                                                  ***
Po domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi.To co usłyszałem po otworzeniu drzwi,zamurowało mnie...

poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 2

-Ja?Sophie,ale co ty tu robisz?Przecież mieszkałaś w Bradford.I co to za dziewczynka?Twoja siostra?
-Przeprowadziłam się do Londynu,wczoraj.I to jest moja córka,Liliana.Przepraszam Liam,ale muszę iść.Autobus już jest więc...
-Stój!Ja was odwiozę-odebrał ode mnie reklamówki.Nie mają wyjścia złapałam za rączkę Lili i ruszyłyśmy w stronę do samochodu mężczyzny.
                                              ***
-Ona jest podobna do Zayna-powiedział do mnie Li,gdy staliśmy u mnie w salonie,pijąc herbatę,a mała poszła do pokoju się pobawić.
-Prawda.
-To jego dziecko,prawda?
-Jego.
-Powiedziałaś mu?
-Nie i ma się nie dowiedzieć-powiedziałam.-Zresztą jest z tą Perrie.Nie zamierzam burzyć jego idealnego życia gwiazdy i chłopaka.
-Ale on powinien wiedzieć.W końcu jest on ojcem Liliany.
-Lili-mruknęłam.-Zresztą widziała go dzisiaj i wie kto jest jej ojcem.Nigdy nikogo o nic nie prosiłam więc robię to pierwszy raz.Liam nie mó nikomu,dobrze?
-Ugh.A Dan mogę?
-No dobra,ale nikomu więcej dobrze?
-Tak.
-Jak chcecie to wpadnijcie jutro we dwójkę na śniadanie,albo lunch czy co tam chcecie.Lily się ucieczy bo pozna wujka i ciocię-uśmiechnęłam się na koniec tego zdania.
-Śniadanie.Będziemy około dziewiątej,ok-po uzgodnieniu wszystkiego i wymienieniu się numerami telefonu pożegnaliśmy się.Oczywiście wcześniej mówiąc,że Liam to wujek Liliany. 
                                             ***
Wstałam rano i narzuciłam na siebie białe krótkie spodenki czarną bokserkę i do tego czerwony sweterek z rękawem 3/4.Zeszłam na dół przygotować składniki na śniadanie-naleśniki,jajecznica,kanapki i parówki.Około godziny 8 z góry zeszła moja księżniczka prosząc mnie o pomoc w  ubraniu  się.Przygotowałam jej niebieską sukienkę przed kolano.Do tego zrobiłam jej warkocz i wpięłam spinki w kształcie motylków.Gdy było wszystko przygotowane usłyszałyśmy dzwonek do drzwi.Lili pobiegła pierwsza otworzyć drzwi,a naszym oczom ukazał się Liam z Danielle.Mała skoczyła na Li z krzykiem "Wujek!",a dziewczyna obok niego stojąca uśmiechnęła siędo niej ciepło.
-Cześć,mam na imię Danielle,a ty to pewnie Liliana?
-Tak i mam cztely lata-odpowiedziała dumnie.
-Wchodźcie do środka.
W środku przytuliłyśmy się do siebie z Dan mocno.W końcu nie widziałyśmy się z około trzech lat jak nie więcej.
-Tak się cieszę,że cię widzę.Teraz nasz kontakt będzie żył do końca naszych dni.Obiecuję-przysięgła mi brunetka.
-Ja tobie też-pocałowałam ją w policzek i wszyscy poszliśmy w stronę kuchni zjeść śniadanie.
-Lili co chcesz zjeść?
-Palówke-odpowiedziała uśmiechając się do mnie szeroko.Wzięłam jej talerz i nałożyłam jej to co chciała.Następnie postanowiliśmy wyjść na spacer do pobliskiego parku.Liam z Lily biegali bawiąc się w barka,chowanego albo i inne zabawy,gdzie my z Dan szłyśmy razem trzymając się pod ręce rozmawiając.
                                                 *LIAM*
Lily jest wspaniała!Sam aż bym chciał mieć własnego potomka,ale na to przyjdzie jeszcze czas,a teraz będę rozpieszczał Lili i pomagając jej mamie.Szkoda tylko,że Zayn nie wie,że ma tak wspaniałe i kochające dziecko.Muszę namówić Soph żeby mu o tym powiedziała,a jak nie to sam to zrobię tylko,że w inny sposób.

Przeczytałeś zostaw komentarz:*

niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 1

-I jak ci się podoba nowy dom Lili?
-Jest ładny-powiedziała swoim dziecięcym głosem.
-Idź sobie porysować,a ja zrobię nam coś do jedzenia,co?
Mała pokiwała głową na znak,że się ze mną zgadza.Usiadła na dywanie skąd miałam na nią idealny widok(mają aneks,a pokoje oddziela wyspa kuchenna).Na lunch zrobiłam gofry.Oczywiście moja córka,jak mogłaby się nie ubrudzić?Przebrałam ją w fioletowe getry,białą tunikę,fioletowe tenisówki i różową opaskę.Ja sama też się przebrałam w krótkie ciemne dżinsowe spodenki,obcisłą białą bokserkę,czerwoną krótką kamizelkę i czerwoną bandamkę.Z przedpokoju wzięłam tego samego koloru co bluzka vansy.Złapałam za rękę Lily i wyszłyśmy na spacer do pobliskiego parku,a następnie do sklepu.Spacerując malutka podśpiewywała sobie piosenki.Co jak co,ale głos to ma po Maliku.Dziewczynka puściła mojej ręki i pobiegła na trawę pozbierać kwiaty.
Ciekawe co teraz robi Zayn.
-Mamo,mamo,mamo!Plose to dla ciebie-podała mi bukiet kwiatów zebranych przed chwilą przez siebie.
-Dziękuje kochanie.
Kucnęłam przy niej i pocałowałam w policzek.Połaskotałam ją po żebrach,i usłyszałam przepiękny dźwięk.Jej śmiech.Uśmiech sam ścisnął mi się na usta.Złapałam ją za rączkę i poszłyśmy do supermarketu.
-Mamo,myślisz,że kiedyś spotkam tatę-odwróciłam się w jej stronę.Nie wiedząc co powiedzieć.Przecież Zayn to gwiazda.Liliana też wie kto jest jej ojcem.
-Na pewno kochanie-pocałowałam ją w główkę.-Masz moje słowo.
                                              ***
-Mamo!Kupisz mi lizaka?
-Nie,masz w domu.
-Mamo!Kupisz mi czekoladę?
-Nie,zęby ci się popsują.
-Mamo!Kupisz mi loda?
-No dobrze.Idź weź sobie.Ale jednego.
-Jednego mamo.
Po zakupach poszłyśmy do kasy zapłacić.Już miałyśmy wychodzić kiedy usłyszałam TEN śmiech.Stanęłam i odwróciłam głowę w prawą stronę,by zobaczyć...Zayna z wokalistką zespołu Little Mix.Zabolał mnie ten widok.Spojrzałam odruchowo na mój skarb,któremu zaszkliły się oczy.Pociągnęłam ją za rączkę w stronę wyjścia.Będąc na przystanku kilka metrów dalej od sklepu,położyłam zakupy na ziemi,przytulając do siebie Lil.
-Tata mnie już nie kocha-zapytała płacząc w moje ramię.
-Kocha kochanie,kocha-szepnęłam do jej uszka.Już miałam wstawać,bo nadjeżdżał autobus gdy ktoś wypowiedział moje imię.Odwróciłam się do tyłu patrząc na twarz...Liama.
-Liam?Co ty tu robisz?
-...

Prolog

-Na zawsze razem-obdarzył mnie pocałunkiem mulat.-Nigdy,ale to nigdy o tobie nie zapomnę.
Obiecał.Obiecanki cacanki.Byłam głupia,że dałam mu się zwieść.Głupia,że mu się oddałam,ale gdyby nie ON nie było by teraz mojej córeczki-Liliany.
-Mamusiu,jestem już gotowa-powiedziała patrząc na mnie swoimi dużymi brązowymi oczami,które odziedziczyła po swoim ojcu.